Skóry miękki aksamit
budzi się pod twymi ustami
usta blade pęcznieją
wyczekując słodkiej przystani
Ciało z rozkoszy drżące
w dłoniach twych ożywa
czuły dotyk elektryzuje
gorącym dreszczem przeszywa
Jasne wzgórza nabrzmiałe
sterczą różowymi szczytami
kwiat rozchyla swe płatki
zroszony miłości nektarem
Przybyłem tu przypadkiem
OdpowiedzUsuńZ oczami zamkniętymi
Porannymi jeszcze mgłami
Przez ciekawość zagnany
Patrzę na słowa Twe Pani
I walczę ze zdziwieniem
Jak natura twa rozszczepiona
Jak w sentymencie zatopiona
Widzę i siłę i brutalność
I wzruszenie i niewinność
Metaliczne brzmienia i krucze westchnienia!
Czym dla Ciebie latanie?
Czym zwierząt umiłowanie?
Czym wiersze i słowa?
Czym polityczna mowa?
Refleksy wszędzie na obrazie Twoim
Mienią się barwami licznymi
Widziałem to już w życiu moim
W pokoju z lustrami roztrzaskanymi